niedziela, 11 marca 2012

Jak w jedną noc nauczyć się szyć od projektu do pokazu mody

Po pierwsze- trzeba mieć nieźle narąbane we łbie, żeby chcieć dokonać tego wszystkiego w 1 dzień i noc kompletnie nie znając się na szyciu.
Jednak plusem tego wszystkiego jest potwierdzenie faktu, że uczę się błyskawicznie:D

Skąd się pomysł zrodził?
W szkole odbywa się co roku konkurs Mała Pętelka. W moim mniemaniu był to konkursik na skalę szkoły, w związku z czym czemu nie dać sobie jakiegoś terminu na naukę szycia, żeby mieć lepszą motywację? (błąd myślowy nr1).

Etap pierwszy:

Zrobiłam projekty w lutym i myślałam, że zrobiłam je wystarczająco proste, żeby później wiedzieć jak to wykonać. (czytaj- błąd myślowy nr 2).
Błąd myślowy nr dwa to odbiór tematu, który brzmiał następująco:


KONTRAST.

"Uwielbiam" tak się ubierać. W związku z tym błąd myślowy nr jeden polegał właśnie na samym przystąpieniu do konkursu, którego tematyka średnio przyświecała moim imaginacjom.





Etap drugi:

Szycie. Przy czym dodam, że w domu nie posiadam nic, co można nazwać szablonem a moje zdolności konstrukcji odzieży nie sięgają aż tak daleko.
Wszystko zatem odbyło się na zasadzie prób i błędów. Czyli błędów.

W tym celu rozprułam bluzkę na części pierwsze, żeby doznać olśnienia jak wykroić i wszyć rękawy. Uzyskałam dzięki temu szablon, który skrupulatnie przerabiałam dalej na papierze, bo wreszcie wykroić.



Muszę przyznać, że szanowna modelka postanowiła uprzeć się, że absolutnie nie wmieści się w strój,
w związku z czym wymogła zrobienie obszernego szablonu. Zwężanie zajęło mi następnych kilka godzin, bo w wersji luźnej strój pięknie wkomponowałby się w kadry służb porządkowych na szkolnych parkietach.


Spódnica wg wskazówek pani w szkole również nie wyszła jak wyjść miała, w związku z czym obecnie mam dwie spódnice :) Tzn jedna już poszła do szafy siostrzanej.

Trzecia kreacja to totalna improwizacja. Ponieważ nie łudziłam się o godzinie 5:30 rano, że do godziny 10 zdążę uszyć cokolwiek.  W związku z tym na bazie bluzki szyfonowej dodałam żabot i stójkę, uszyłam szyfonową spódnicę na gumce (nie sądziłam, że tak łatwo się to robi!) i dalej kombinowałam na wiele sposobów nad dodatkami, bo mimo poszukiwań tkanin nie znalazłam różowego delikatnego materiału. Zastąpiłam więc róż w dole sukienki kokardą. Wcale nie było by tych dodatków, gdyby nie durny temat.
Kokardy kończyłyśmy w samochodzie.

O 10 był pokaz, a my jak się dowiedziałam dzień wcześniej, miałyśmy wystąpić jako pierwsze!
Zatem moja najmłodsza siostra w kreacji zakończonej "sukcesem" o godzinie 9:59( kiedy to ostatnia kokarda lądowała na rajstopie) można powiedzieć otwarła pokaz tegorocznej Małej Pętelki!



Etap trzeci:
Pokaz mody Mała Pętelka 2012.


Jak już wspomniałam otwarła go Weronika Świt, nie mając bladego pojęcia, że gdyby nie ona jej dwie starsze siostry skapitulowałyby, porażone paniką.
Nie miałyśmy bladego pojęcia jak się zaprezentować, bowiem jak już wspomniałam weszłyśmy prosto z auta na pokaz, kończąc przyszywanie części do reszty garderoby.
Na prezentację miałyśmy 2 minuty, ale starczyło nam nerwów na dwa wyjścia i uciekłyśmy :D










Jestem z nas dumna, bowiem ponoć na sali brzmiały słowa aprobaty do powyższych strojów.
Największym sukcesem jednak dla mnie jest fakt, że o tunikę walczą zawzięcie dwie siostry.


Nauczyłam się podczas jednej nocy:
jak wymyślać szablon
jak wszywać zamek kryty
jak wszywać zamek zwykły, gdy nie pasuje Ci półstopka i musisz to robić na zwykłej bez uszkodzenia zamka
jak wszywać gumkę, żeby powstały ładne marszczenia
jak wszywać rękawy
jak wszywać, a raczej jak nie wszywać kieszeni;)
jak szyć kaptur a później go wszyć do stroju- z sukcesem!
jak ustawiać inne nieznane mi dotąd ściegi w maszynie, do której instrukcję schowałam w "bezpiecznym miejscu"


Wniosek: najlepsza szkoła- szkoła szycia nocnego:D 



Wrażenia:

  1. Wypadłyśmy całkiem całkiem  na tle innych pomimo totalnych braków w tym zakresie.
  2. Nigdy nie chciałam być modelką. Masakra.
  3. Nie wywróciłam się na wysokim obcasie, ani Weronika, co uznaję za kolejny fragment sukcesu.
  4. Koleżanka z grupy wygrała, co mnie ucieszyło, bowiem naprawdę na to zasłużyła świetną kolekcją.
  5. Okazało się, że konkurs jest ogólnopolski. Dobrze, że nie wiedziałam o tym wcześniej. Wtedy bym się może i wyspała ale nadal nie umiała wszywać niczego.
  6. Największą atrakcją były fryzury a nie stroje.
  7. Prawie żaden strój nie był na temat kontrastu, w związku z czym żałuję, że męczyłam się z wciskaniem kolorów wypalających mi dziury w oczach.
  8. Nie szłyśmy wygięte do tyłu jak niektóre "profesional tap modl"
  9. Nie przyznali w 1 kategorii pierwszego miejsca. Jakoś nie podoba mi się takie podejście.
  10. Cieszę się, że siostry cały czas mnie dopingowały. Sama odpuściłabym całość walkowerem i dalej czekała na lekcje szycia krok po kroku.
  11. Nigdy nie wierz tematowi konkursu. Jak taka idiotka niepotrzebnie wzięłam go sobie do serca podczas gdy inni prezentowali swoje stonowane wizje :D

Podziwiam wyobraźnię i wykonanie. Oraz modelki- za wytrwałość.

Ta sukieneczka mi się bardzo spodobała. Modelka równie urocza.

Inni też dali się nabrać na temat konkursu: Kontrast...




Poniżej zwycięska fryzura. Musiałam prześwietlić fotkę, bowiem niewidoczna była żmudna plecionka.



Ten strój mi się spodobał. Militarny. Do tego była asymetryczna czapeczka- niestety po prawej stronie modelki.



 Poniżej zwycięska kolekcja koleżanki z grupy, Beaty. Gratuluję wizjonerstwa i wykonania! 

Zwycięska kolekcja.
Ta fryzura zrobiła super wrażenie.

Coś dla oka;)

Coś dla oka tych, co nie oceniali fryzur;)