piątek, 29 kwietnia 2011

szkice z przeszłości

Dawno dawno temu myślałam, że żeby rysować to trzeba się z tym urodzić.
Na studiach usłyszałam chyba najważniejsze słowa dla mojego hobby:

"Żeby umieć rysować trzeba nauczyć się patrzeć" i przy następnym chwyceniu  za ołówek zaczęłam zupełnie inaczej stawiać kreski.
Oczywiście ćwiczenie czyni mistrzem a ja za rzadko jednak ćwiczę. Jednak dopiero kiedy oczy zaczęły widzieć moja ręka zaczęła wykonywać coraz sprawniej to co chciałam przekazać.
Tak powstał pierwszy "patrzący" szkic kaktusa na oknie. Niedoskonały, lecz da mnie ważny :)

Zauważyłam, że żeby był cień obok niego musi padać światło, nadając szkicowi większy kontrast. Zrozumiałam po co artyści wyciągają tą łapkę do przodu i w jaki sposób mierzą proporcje.

I okazało się, że rysować nie jest tak trudno!


Starość i radość czyli tanie malowanie

Podjęłam sie próby przetestowania preparatów aptecznych, jak to na starość się zapowiada.
Pierwszy eksperyment padł na jodynę.
To co pamiętam z dzieciństwa to fakt, że jodyna jest fioletowa. Jakie było moje zdziwienie, kiedy już przy otwieraniu buteleczki paluszki zrobiły się...żółte.

Chciałam uzyskać efekt starego drewna i poszarzyć je.

Ostatecznie efekt wyszedł inny, lecz również zaskakujący i w sumie nawet mi się podoba. Jodyna podkreśliła słoje drewna a nakładając ją można stworzyć piękne, nieregularne plamy o zabarwieniu od delikatnego beżu do ceglastego pomarańczu.

Koszt całej akcji:

  • szczotka do drapania drewna- idealna na ciężkie chwile, napady złości itp. - ok. 3 zł
  • Lusterko- IKEA - ok. 7 zł
  • Jodyna - zużyłam całą buteleczkę- ok. 2,50 zł
Żeby pobawić się bardziej w jodynie wypłukałam pędzel brudny od granatowej farby, który wzbogacił plamy o nieco ciemniejsze odcienie.

Prawdopodobnie jeszcze polakieruję całość, ale nie wiem jaka reakcja chemiczna wtedy zajdzie:)



Zatem do najbliższego wybuchu!