piątek, 26 października 2012

Wracam nieco odmieniona :)

Nie było mnie długo, a to za sprawą zmiany statusu Panienki na Panią.

Mimo to moja główka cały czas pracowała na wysokich obrotach artystycznych.

I tak oto powstał pomysł na zaproszenia dla gości weselnych.

Zasługi w tym zakresie miał Tomek Begierski  z Przeźmierowa a historia zaczęła się tak...

Był ciepły lipcowy dzień. Data ślubu zbliżała się nieubłaganie, gdyż wszystko odbyło się wielce spontanicznie.
Katarzynka uwielbiająca wymyślanie nie mogła powstrzymać się od wymyślania kolejnych skomplikowanych zadań, utrudniających każdej pannie młodej życie.
Biorąc orzeźwiający prysznic rzuciła narzeczonemu przez drzwi zdawkowe:
-szykuj garnitur!
Czym prędzej otarła swe pachnące mydełkiem ciałko i wsunęła się w suknię ślubną siostry.
(Pożyczoną na cel nagrania filmiku prawie rok temu od siostry (znanej szerszemu gronu jako blogerka http://uaneczki.blogspot.com/ )).
Z Narzeczonym pod ręką, statywem i aparatem pod pachą ruszyła, jak gdyby nigdy nic, na pobliskie pole.
Sąsiedzi i budowlańcy okolicznych domów, nie omijając ich wzrokiem, uśmiechali się pod nosem:
-Para młoda bez fotografa- a to Ci psikus!- myśleli.

Nie pomagał nam normalniej wyglądać fakt iż nieśliśmy, każdy z nas, po piłeczce. Piłeczce z różkami.

Wreszcie Kasia upatruje kadr. Kadr w sam raz na zdobycie nagrody roku!
Ustawia statywik, nastawia aparat, komponuje w kadr przyszłego męża i wyobraża sobie miejsce dla niej, gdy nagle...
Natrętny wymuskany volvo przejeżdża obok, ustawia się w miejscu tak skrupulatnie wykadrowanym i staje.
Stoi i stoi a z jego wnętrza wysuwa się ON.

On jest nieznany. Dokonuje szczegółowych oględzin auta, po czym wyciąga aparat wielkości lornety astronomicznej i zaczyna pstrykać fotki kwiatkom na łące.

Gdy dym z nosa Katarzynki już się ulotnił a brwi wróciły do sielankowej miny, zebrała manatki i ruszyła w dalszą polną drogę, by ominąć niepożądany obiekt stojący.
Idą i przemyka im przez myśl (no dobra, jej przemyka) że skoro On już wszystko popsuł to może zrobi pożytek ze swego ogromnego sprzętu. Ale Future Mąż nie wykazuje entuzjazmu.

Wreszcie zbliżają się z tymi idiotycznymi piłeczkami do Volvo  a ON się odzywa!
 - Co? Fotograf się nie zjawił?
- Nie, nie, my tylko dzisiaj na zaproszenia potrzebujemy fotkę.
-Jak chcecie to tam jest fajne miejsce, mogę Wam zrobić kilka fotek. Robię zdjęcia ślubne!- od razu wskoczyliśmy do cudownego volvo, wpakowaliśmy piłeczki i wyruszyliśmy na  siedemsetpięćdziesiątmetrową przejażdzkę.

Tomek- bo takie imię nosi ON opowiedział co nieco, my dodaliśmy drugie conieco i ustawił nas w swojej wizji.

A finish tej historii jest taki:




Wniosek- Los Kasiuni zawsze sprzyjał w realizowaniu durnych pomysłów :) A Tomkowi OGROMNE Dziękuję!

3 komentarze:

  1. No patrz! Ja nawet nie wiedziałam, kto obfocił moja suknię ( z Tobą i szwagrem w komplecie :) )

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł i zdjęcie. No i gratulacje!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:) Szkoda tylko, że efekt pracy częściowo został nierozdany przez zbyt krótki czas przygotowań:) Ale dla chętnych zawiadomionka mam na pamiątkę do rozdania :D

    OdpowiedzUsuń

Twoje zdanie motywuje mnie do pracy. Podziel się proszę ; )