czwartek, 5 lipca 2012

Kingsajz, czyli pomniejszamy ubranka

Maszyna codziennie patrzyła na mnie smutna. Czekała na swój wielki moment: możliwość wykazania się w trudnych warunkach.
No i stało się!
Ogromny szlafrok, który właścicielka maszyny dostała w prezencie, nie wiedzieć dlaczego w rozmiarze XL, przeszedł próbę bojową i wraz z maszyną przetrwali ciężkie chwile rozpruwania i ponownego zszywania.

Czy jest możliwe zmniejszenie rozmiaru z XL do S/M?


TAAAAAK! : )
Chociaż...
Początkowy plan zmniejszenia tylko niektórych fragmentów poległ.
Wszystkie części szlafroka były zbyt wielkie na drobne ciałko właścicielki.
Pierwsze skrzypce zagrały więc nożyce, którymi skutecznie rozbebełuszyłam porannik na części.


Wymierzyłam ile muszę zmniejszyć plecy, żeby wyglądać w poranniku jak człowiek a nie jak zielone UFO.

Na wszelki wypadek skontrolowałam wg mojego super hiper poranniczka (z działu dziecięcego, oczywiście).
 Zerknęłam na sytuację kieszeni. Nieciekawa;)


Zrobiłam z nimi porządek.

Następnie przestałam fotografować, bo moje poczynania wyglądały zbyt kompromitująco.
Fastryga, prucie, fastyga, prucie.

Pokój opanowała  wielka chmura zielonych farfocli a ja powoli zaczęłam znikać.

W końcu się udało pozszywać tak, żeby porannik pasował na mnie, a jednocześnie z lekkim luzem, żeby pasował również jak wreszcie uda mi się tyci przytyć :)


WŁALAAA! :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje zdanie motywuje mnie do pracy. Podziel się proszę ; )