Czy zdarzyło Ci się kiedyś zgubić skarpetę podczas prania?
Głupie pytanie. Na pewno Ci się zdarzyło! : D
Czasem się odnajdują po latach nie w Twojej szufladzie, czasem zostawiają samotne single, które najchętniej wyrzuciłabyś już znudzona czekaniem na tę drugą połówkę.
Znalazłam sposób na reorganizację Twojej szafy. Po świątecznych porządkach, przeglądzie szaf większości mieszkańców dokonałam słusznych wniosków. Przechowujemy niepotrzebne rzeczy.
Niestety w naszej rodzinie mamy pewną przypadłość genetyczną. Nikt z nas, prócz jednej małej istoty, która urodziła się już w erze rozszalałego konsumpcjonizmu nie potrafi wyrzucać "Przydasiów" (Dla niewtajemniczonych to słowo pochodzące od stwierdzenia: Przyda się).
Zatem zawartość szaf, nawet po porządkach jedynie zmienia właścicieli.
Przypadkiem, po jednym- udanym praniu, w trakcie którego o dziwo nie zaginęła ani jedna sztuka skarpet dotarły na moje łóżko kawałki filcu, ładnego, w grafitowym kolorze, które odkąd pamiętam imitują męskie skarpety-ponoć ulubione- mojego ojca.
Owszem. Skarpety, może i ciepłe, ale filc- jaki piękny, prawdziwy, wełniany!
Jako, że podczas chowania mojej garderoby do szafy nie wytrzymałam ciśnienia weny twórczej z marszu skorzystałam z nowego nabytku świątecznego i dokonałam kolistego cięcia nożyczkami zygzakowymi.
W celu wygładzenia filcu z niechcianych kuleczek użyłam lekko stępionej już zwykłej golarki marki bez marki przeznaczonej zazwyczaj mężczyznom podczas porannej toalety. Można użyć też bardziej zmyślnego sprzętu odkłaczającego, jeśli ktoś miał szczęście takowy zakupić i jednocześnie stwierdzić, że działa (oprócz zakupienia działanie mi się nie udało, co poskutkowało zwrotem dobra odkłaczającego do sklepu).
Po niewielkim marszczeniu kółka, doszyciu listków wyciętych ze ściągacza, zszyciu i dołożeniu cudnego guziczka powstała moja nowa ulubiona brosia : )
Od tyłu podszyłam kółeczkiem sztywnej bawełny (zaczerpniętej z recyklingu z krojowni szkolnej) i przykleiłam klejem na gorąco końcówkę do broszki. (Pistolet plus klej zakupiłam ze 3 lata temu w markecie za 5 zł).
I takim oto sposobem w śmieciach znajdzie się o kilka gram mniej śmieciochów.
Nnnno- i jest jeszcze druga skarpetka ; )
Głupie pytanie. Na pewno Ci się zdarzyło! : D
Czasem się odnajdują po latach nie w Twojej szufladzie, czasem zostawiają samotne single, które najchętniej wyrzuciłabyś już znudzona czekaniem na tę drugą połówkę.
Znalazłam sposób na reorganizację Twojej szafy. Po świątecznych porządkach, przeglądzie szaf większości mieszkańców dokonałam słusznych wniosków. Przechowujemy niepotrzebne rzeczy.
Niestety w naszej rodzinie mamy pewną przypadłość genetyczną. Nikt z nas, prócz jednej małej istoty, która urodziła się już w erze rozszalałego konsumpcjonizmu nie potrafi wyrzucać "Przydasiów" (Dla niewtajemniczonych to słowo pochodzące od stwierdzenia: Przyda się).
Zatem zawartość szaf, nawet po porządkach jedynie zmienia właścicieli.
Przypadkiem, po jednym- udanym praniu, w trakcie którego o dziwo nie zaginęła ani jedna sztuka skarpet dotarły na moje łóżko kawałki filcu, ładnego, w grafitowym kolorze, które odkąd pamiętam imitują męskie skarpety-ponoć ulubione- mojego ojca.
Owszem. Skarpety, może i ciepłe, ale filc- jaki piękny, prawdziwy, wełniany!
Jako, że podczas chowania mojej garderoby do szafy nie wytrzymałam ciśnienia weny twórczej z marszu skorzystałam z nowego nabytku świątecznego i dokonałam kolistego cięcia nożyczkami zygzakowymi.
W celu wygładzenia filcu z niechcianych kuleczek użyłam lekko stępionej już zwykłej golarki marki bez marki przeznaczonej zazwyczaj mężczyznom podczas porannej toalety. Można użyć też bardziej zmyślnego sprzętu odkłaczającego, jeśli ktoś miał szczęście takowy zakupić i jednocześnie stwierdzić, że działa (oprócz zakupienia działanie mi się nie udało, co poskutkowało zwrotem dobra odkłaczającego do sklepu).
Po niewielkim marszczeniu kółka, doszyciu listków wyciętych ze ściągacza, zszyciu i dołożeniu cudnego guziczka powstała moja nowa ulubiona brosia : )
Od tyłu podszyłam kółeczkiem sztywnej bawełny (zaczerpniętej z recyklingu z krojowni szkolnej) i przykleiłam klejem na gorąco końcówkę do broszki. (Pistolet plus klej zakupiłam ze 3 lata temu w markecie za 5 zł).
I takim oto sposobem w śmieciach znajdzie się o kilka gram mniej śmieciochów.
Nnnno- i jest jeszcze druga skarpetka ; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje zdanie motywuje mnie do pracy. Podziel się proszę ; )