czwartek, 23 lutego 2012

Papierowa dziewczyna

Musiałam. Po prostu musiałam dodać kolejną kategorię z moim blogu. Powiedzmy, że pod pomysły można podpiąć idee na wszystko, zatem na spędzenie wolnego czasu- jak najbardziej-również.
Przyznam się do pewnej słabości.
Moje życie jest tak odrealnione, że jakoś nie lubię książek, których fabuła jest mocno zakrapiana treściami z fantazji, bowiem szukam w nich przeważnie gruntu :D


Ale...jak zwykle popchnięta intuicją w trakcie spaceru, odwiedziłam bibliotekę. Chwyciłam za pierwszą pozycję, która nie straszyła stertą kurzu, którego moje nozdrza nie aprobują i...
padło na francuskiego (całkiem przystojnego) pisarza Guillaume Musso. Nie znałam. Przeczytałam. Pokochałam. Książkę.


Nawet nie przeczytałam notki opisującej powieść, po prostu porwałam ją do domu, a ona zrobiła ze mną to samo.
Każdą wolną dla oczu chwilę spędziłam w powieści, zwiedzając Meksyk, Paryż i Nowy York.
Zarwałam nockę, czytałam podczas mycia zębów, czesania się, do śniadania i do kolacji.
Więcej nie mogę opisać, bo zdradziłabym pisarza, a tego nie robi się takim książkom.

Gorąco polecam na lekkie oderwanie się od rzeczywistości, spędzone pod kocykiem przy gorącej czekoladzie czy lampce winka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje zdanie motywuje mnie do pracy. Podziel się proszę ; )